Flint miasto, o którym nikt nie mówi, a które warto odwiedzić
Do Walii zawsze chętnie powracam o każdej porze roku, uwielbiam tę górzystą krainę, gdzie legendy splatają się z obrazami. Walijskie łąki pełne owiec, zielone pastwiska i granie skalne gór. Walia jednak potrafi zaskakiwać krajobrazowo, czy historycznie. Tym razem postanowiłam odkryć jej zupełnie inne oblicze. Flint — to pierwszy przystanek w podróży przez hrabstwo Flintshire.
Flintshire nieco zapomniane hrabstwo na mapach turystycznych
Kiedy zdarzyło mi się ostatnio zapytać znajomych, z jakimi miejscami najbardziej kojarzy wam się Walia. Odpowiedzi były różne, wymieniano najczęściej walijskie parki narodowe takie jak Snowdonia, Brecon Beacons, co jakiś czas pojawiały się nazwy zamków Conwy, Harlech, nadmorskich miejscówek jak Riwiera Pembrokeshire czy okolice Llandudno, wyspa Anglesey i jej piękne plaże. Wspólnym mianownikiem były urocze górskie plenery, małe wioski rybackie, wrzosowiska, owce i piękno dzikiej natury.
W tej wyliczance nie znalazło się miejsce na wschodnie rubieże Walii, na granicy z Wirral i okolicami Merseyside.
Hrabstwo Flintshire, bo o nim dziś piszę, jest jakby zapomnianym hrabstwem na turystycznych mapach Walii.
Położenie geograficzne obejmuje północno wschodnie tereny, które z jednej strony stykają się z obszarem rzeki Dee, po północne zetknięcie z obszarem morskim.
Flintshire to kraina dość silnie uprzemysłowiona, obecność wielkiej rzeki i dostęp do morza stało się strategiczne w rozwoju zamieszkujących ten obszar ludzi. To na tym obszarze budowano miasta portowe, rozwijano żeglugę wód morskich i śródlądowych. Dodatkowo pojawienie się surowców naturalnych sprawiło, iż Flintshire stało się miejscem rozwojowym i dochodowym. Kwitnący handel, transfer dóbr, szlaki lądowe i morskie popychały tę część Walii do większego wyścigu o lepszą pozycję w kraju, a także i świecie.
Największe miasta to Connahs Quay, Flint oraz Mold będące stolicą hrabstwa.
Jakoś nigdy specjalnie nie ciągnęło mnie w tamte miejsca, bo w sumie co można odkryć wzdłuż zabetonowanej linii brzegowej ?
A może jednak nie do końca znam prawdę o tym hrabstwie, poza wyrobiony osąd, że zamiast ciekawych zabytków znajdę kolejną hurtownię, czy magazyn do wynajęcia?
Nawet krajobrazy bardziej jawiły mi się z przysłowiowym kominem w tle, fabryką czy, co gorsza, oczyszczalnią ścieków.
Pora było obalić własne stereotypy i dowiedzieć się o tym miejscu nieco więcej.
Odkryj sekrety Flint: miasta z bogatą historią
Moją wyprawę po Flintshire postanowiłam rozpocząć od miasta, od którego wzięło swoją nazwę całe hrabstwo. Nie była to siedziba władz w Mold a dawna stolica Flint.
Nazwa miasta z języka walijskiego Y Flint , odnosi się do terminu zbliżonego pojęciu fundament. Chodzi o kamienną podstawę, na której został wybudowany średniowieczny zamek we Flint.
Król angielski Edward I walcząc o wpływy i utrzymanie zagarniętych ziem postanowił w strategicznych miejscach na granicy Anglii i Walii założyć nowe miasta, wraz z warownymi zamkami. Tak właśnie powstało m.in. Flint, Rhuddlan. Założenie było bardzo proste, miasta otoczone grubymi murami przypominały z pewnością wielkie warownie widziane przez króla w czasie jego wypraw krucjatowych. Mieszkańcami zazwyczaj bywali ściągnięci tutaj ludzie z Anglii, miejscowych mieszkańców raczej odsuwano, ich obecność stawała się zbędna.
Z pewnością były to bastiony nastawione na szerzenie wpływów króla. Czyż i dzisiejsza polityka nie przypomina tamtych metod? Jeśli chcesz mieć władzę i wpływy to otocz się swoimi własnymi ludźmi.
Dzisiejsze Flint wydaje się jakby małym, uśpionym miastem. Bliskość ujścia rzeki nadaje mu typowo nadmorski charakter, jednak daleko mu do uroczych miejscówek na angielskim wybrzeżu. Więcej tutaj przemysłowych hurtowni, swoistego przedsiębiorczego rozgardiaszu, tym bardziej ciekawa byłam samego zamku.
W czasach walk Edwarda I z walijskim księciem Llywelynem Ostatnim miasto miało wielkie znaczenie strategiczne. Z jednej strony oparte o wzniesienia Gór Halkyn, od wschodu zaś przyklejone do ujścia olbrzymiej rzeki Dee. Idealna lokalizacja dla wybudowania tutaj portu handlowego. Sercem miasta był oczywiście zamek.
Zamek we Flint: poczuj magię przeszłości i teraźniejszości
Zamek powstał w 1277 roku i był pierwszą budowlą, która zapoczątkowała królewski plan stworzenia kręgu umocnień granicznych. Może nawet ten zamek powinno się zobaczyć jako pierwszy, planując odwiedzić pozostałe obiekty wchodzące w skład tego wielkiego przedsięwzięcia, zwanego pod nazwą Żelaznego Kręgu.
Ruiny zamkowe wydają się dzisiaj osamotnione w wielkiej przestrzeni wszechobecnych łąk i grzęzawisk błotnych uchodzącej do morza rzeki. Nie zapomnijmy jednak, że w dawnych wiekach była to olbrzymia i niepowtarzalna budowla, jak na tamte czasy.
Budowla fortyfikacyjna została zaprojektowana w dość unikatowym układzie, to jakby zamek w zamku. Prawdopodobnie głównym architektem i pomysłodawca tej idei był James of Saint George architekt znany w historii także jako Mistrz James. Z pewnością jeden z najlepszych architektów średniowiecznej Europy, prawdopodobnie Francuz i wielki budowniczy aż dwunastu zamków króla Edwarda I.
Masywne mury miały chronić przed potencjalnym atakiem, dodatkowo budowla stała nad brzegiem rzeki, której wody sięgały aż po zamkowe wzgórze w czasie przypływów.
Do zamku nie udało nam się wejść w czasie naszej pierwszej wizyty, pechowo trafiliśmy na jakiś festiwalowy weekend, bilety jak i wejście zarezerwowane było na późny wieczór.
Postanowiliśmy więc tylko rozejrzeć się po okolicy i wrócić tutaj innym razem.
Flint: raj dla miłośników natury i aktywnego wypoczynku
Rozejrzenie się po okolicy równało się krótkiej przechadzce nad brzegiem rzeki.
Wielkie ramiona rzeki rozprostowują się w tym miejscu przed spotkaniem z morzem kilka kilometrów od tego punktu. Rzeka zawsze kojarzy mi się ze spokojem, ukojeniem, a jednak tutejszy brzeg ma w sobie coś niepokojącego. Na brzegu dostrzegam łopoczącą na wietrze banderę brytyjską oraz flagę straży przybrzeżnej. Lokalny artysta postawił figurę strażnika spoglądającego przez lornetkę, tuż obok zaś na ławce posadził drewnianą postać kobiety, która spogląda na zamek.
Dwóch bohaterów odległych czasów, żona rybaka, strażnik granicy miasta. Tak sobie myślę, że te nieco złowrogie błotne granice Flint są idealnym tłem dla dość trudnej historii tego regionu. Już w pierwszych wiekach miejsce objęte kolonizacją, Walijczycy masowo byli wysiedlani w tym regionie, nie mieli prawa do zamieszkiwania okolic, nawet wejście do grodu mieli ograniczone pod ścisłym nadzorem i wytyczonymi przez angielskiego najeźdźcy.
Prości ludzie najczęściej byli rybakami, wiedli spokojne wiejskie życie od teraz wszystko, co robili, było podporządkowane angielskim panom.
Może ta trudna historia, brak szerokich perspektyw na rozwój tego regionu spowodowało, że miejsce to jest jakby zapomniane na mapie turystycznej Walii.
Warto jednak przełamać tę tendencję i zobaczyć pierwszy zamek króla Edwarda I.
Jego unikatowe położenie czyni to miejsce jeszcze wyjątkowym.
Flint ma w sobie coś melancholijnego, cudowna przestrzeń, ciekawa krajobrazowo propozycja. Nie ma tutaj wielkich tłumów, a z pewnością spacer na pięknie wytyczonej ścieżce wzdłuż rzeki można zaliczyć do bardzo udanych.
Sama zresztą trasa rozszerza się w walijski szlak przybrzeżny i można go kontynuować etapami, zaliczając cały odcinek wschodniej strony walijskiego wybrzeża.
Twoje opowieści o zamku we Flint i jego historii naprawdę mnie zaciekawiły. Nigdy bym nie pomyślała, że takie miejsca mogą kryć tak bogatą przeszłość i tak unikalne historie. Pomimo że to teraz tylko ruiny, wyobrażam sobie, że atmosfera tego miejsca musi być niesamowita.
Dzięki za to, że otworzyłaś mi oczy na ten zakątek Walii. Na pewno, przy najbliższej okazji, postaramy się odwiedzić Flint.