top of page
Zdjęcie autoraViola My British Journey

Spacer nad rzeką Dee

Spacer nad rzeką Dee a właściwie jej ujściem do Morza Irlandzkiego to idealny sposób na odkrycie piękna krainy jaką jest Flintshire.


W poprzednim poście opowiedziałam już nieco historię tego rejonu Walii, przy okazji odwiedzin jej dawnej stolicy. Spacer przy ruinach zamku oraz częściowo wzdłuż błotnistych brzegów rzeki, uświadomił mi, że chciałabym zobaczyć w tym rejonie trochę więcej.



Flintshire to dawny region górniczy, gdzie zamknięcie kopalń doprowadził do wielkich zmian. Sporo mieszkańców wyruszyło nawet zza ocean do Kanady w poszukiwaniu pracy i środków do życia. Wielka rzeka, będąca kiedyś żywicielką rodzin również straciła na wartości. Recesja pogłębiła wielką dziurę ekonomiczną i w rezultacie Flintshire poszło w odstawkę. Brakowało wsparcia rządu, konkretnych dyrektyw, modernizacji i właściwego kierunku. Niemal do lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku rejony nabrzeżne Dee wiodły prym w policyjnych statystykach. Nie chodziło bynajmniej o wzrost gospodarczy a raczej pogłębiającą się zapaść, problemy z narkotykami, wzrost przestępczości na tym terenie i stopień bezrobocia. Być może rozwiązaniem na piętrzące się problemy było otwarcie się na turystykę.


W 2006 roku oficjalnie otworzono kolejny etap walijskiego szlaku nabrzeżnego, tym razem prowadził on wokół wyspy Anglesey. Droga została połączona ze znanym już od lat 70-tych szlakiem wiodącym wzdłuż południowego wybrzeża Walii ( Pembrokeshire). Popularność tych długodystansowych szlaków przynosiła tylko korzyści dla lokalnej gospodarki, baza turystyczna się rozrastała. Oczywiście pomysł na połączenie wszystkich kierunków miała być też bodźcem zarówno dla przybywających gości, jak i lokalnej społeczności w otwarciu się na poznanie rejonu. Nie wspomnę o elementach zdrowego trybu życia.

Welsh Coastal Path wzdłuż rzeki Dee został oficjalnie otwarty 5 maja 2012 roku. Cały szlak wiodący od rzeki Dee, po południowy kraniec walijskiego wybrzeża tuż obok Cardiff do Chepstow wynosi ponad 1400 km. Szlak sukcesywnie jest modernizowany, jego trasa przystosowana jest dla pieszych, rowerów a w niektórych etapach mogą korzystać z niego nawet osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich, czy konno.



Bagillt i Battsfield



Na początek zaglądamy w rejony Bagillt Dock to niewielka zatoczka, pełna dziś mułu. Na brzegu uwija się kilku rybaków przy niewielkiej motorówce, na mieliźnie widzimy kilka przechylonych kutrów. Jeden z nich z pewnością stoi tu od dłuższego czasu. Ta niewielka przystań była kiedyś miejscem gdzie załadowywano barki i statki przewożące węgiel z pobliskiej kopalni. Miejscowi rybacy nadal wykorzystują to miejsce do swojej pracy, zdecydowanie na mniejszą skalę.



Naszą trasę rozpoczynamy od dość ciekawego miejsca, mały parking usytuowany jest na tyłach dziwnego złomowiska. Nieco zrujnowany budynek straszy na przeciwko niewielkiego parku, zaczynamy nasz dzień od przygotowanej wcześniej sałatki z tuńczykiem. W sumie to wolimy zacząć ten dzień z pełnym żołądkiem, takie drugie śniadanie. Dość ciekawy z wyglądu architektoniczny starszak okazuje się pozostałością dawnej kopalni. Z zainteresowaniem przyglądam się postawionemu tu pomnikowi dawnych czasów, zegar słoneczny z wbitym w środek górniczym kilofem.



Battsfield taka nazwa widnieje na informacyjnej tablicy jest dziś rezerwatem przyrody, w dawnych wiekach rozkopane kopalniane tereny. Podobno wielkie pokłady węgla odkryto pod korytem rzeki Dee długo po zamknięciu kopalni. Na szczęście nikomu nie przyszło do głowy męczyć tej ziemi na nowo. Ścieżka wiedzie wzdłuż pięknych łąk, o tej porze roku mieniącej się paletą barw, rosnących tu polnych kwiatów. Warto wiedzieć, że wśród tego kwiecia rządzi ropucha paskówka ( Natterjack toad) przywrócona na ten teren w 2014 niemal po całkowitym jej wyginięciu z Walii.



Ścieżka wiedzie na niewielki pagórek, tutaj na polance podziwiamy pięknie wykonany posąg walijskiego smoka. Bagillt Beacon to oczywiście symboliczna pochodnia jubileuszowa i została tu postawiona w roku otwarcia trasy w 2012 roku.

Jeszcze tylko zdjęcie i można podziwiać widoki na ujście rzeki z góry. Wokół roztaczają się piękne obszary pastwisk, kolorowe trawy i bezkresne łąki, rzeka styka się z Wirral. Aż trudno uwierzyć w to, że jeszcze w latach 30-tych XX wieku było tu jedne wielkie rumowisko kopalniane. Natura potrafi z nawiązką przywrócić życie na tereny jej kiedyś odebrane.




Nie mam dość chodzenia po tym terenie i dlatego ciągnę nas jeszcze troszkę dalej, tutaj ścieżka pomału schodzi w dół aby ponownie wznieść się do góry. Za rogiem ustawiono mały krąg kamienny, oczywiście to tylko nowsza wersja ale dziś wydaje się bardziej tajemnicza i mistyczna od niejednego neolitycznego kamienia.

Jesteśmy w tym miejscu zupełnie sami, niebo nieco zachmurzone, wokół złocą się głowy dziurawców i mamy wrażenie jakby miał tu się zaraz pojawić jakiś druid. Daleko mi do wierzeń pogańskich, jednak mistycyzm i piękno tego miejsca ujmuje mnie za serce.




Na parking wracamy tą samą ścieżką obchodząc smoka jakby z drugiej strony.


Spacer wzdłuż rzeki tylko rozpala nasze apetyty na zobaczenie więcej w tym rejonie. Do Flintshire a nawet ujścia rzeki Dee mamy z domu niewiele ponad czterdzieści minut jazdy samochodem. To idealne miejsce na spokojne spacery. W domu uważnie sprawdzam mapę i widzę ,że sporo jeszcze mamy tutaj do zobaczenia. Nie będzie to jednak pozostawione na ten dzień, ostatecznie chmurzy się coraz bardziej. Deszcz nadciąga, wracamy do domu z obietnicą w myślach, że jeszcze tutaj wrócimy.







22 wyświetlenia

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

4 Comments

Rated 0 out of 5 stars.
No ratings yet

Add a rating
ajachim
Oct 09

Jak pieknie, zdawaloby sie, ze jest sie daleko od cywilizacji. Dziekuje za wspanialy spacer :)

Like
Viola  My British Journey
Viola My British Journey
Oct 10
Replying to

Cieszę się, że mnie odwiedziłeś ❤️❤️❤️

Like

Anna kamińska
Anna kamińska
Oct 09

Bardzo ciekawe miejsce. Te przestrzenie pokazują cały urok rzeki i spacer na pewno był wspaniałą przygodą.

Like
Viola  My British Journey
Viola My British Journey
Oct 09
Replying to

Masz rację, dla mnie była to prawdziwa uczta dla zmysłów i jeszcze te polne kwiaty. Pięknie I spokojnie.

Like
18005273299924247.heic

Hi, dobrze, że jesteś !

Mam na imię Viola i od ponad 18 lat mieszkam w Wielkiej Brytanii. 

Wyjdź na spotkanie z niezwykłym skrawkiem świata, moją zieloną krainą czarów. 

Wybierasz się do Wielkiej Brytanii ? 

Image by Annie Spratt
bottom of page